niedziela, 23 listopada 2014

Pierwsze filcowe zlecenie

Cześć!
Po publikacji jednego z ostatnich postów zgłosiła się do mnie znajoma, której bardzo spodobało się beżowe etui na telefon z sówkami. Było to moje pierwsze zlecenie, wcześniejsze prace rozchodziły się po rodzinie i bliskich znajomych. Poprosiłam Anię o zrelacjonowanie naszej współpracy. Byłam ciekawa co jej się spodobało w moich pracach, dlaczego zdecydowała się akurat u mnie zamówić etui i jak z jej perspektywy przebiegała nasza współpraca. Zapraszam was do przeczytania jej relacji z naszej współpracy.
Pozdrawiam,
Ania


"Poznałam Anie i jej filcuchy jakiś czas temu, przez naszego wspólnego znajomego z Czech. Wiedziałam, że prowadzi bloga i czasem go odwiedzałam. Moje pragnienie filcucha zrodziło się, gdy zobaczyłam na Facebooku zdjęcie pięknego pokrowca! Tak mi się spodobał, że zapragnęłam mieć swój. Napisałam do Ani, uzgodniłyśmy kolor pokrowca i cenę usługi. Dostawałam foto-relacje z pracy, widziałam jak powstaje mój filcuch! Kilka dni później Ania napisała, że pokrowiec jest gotowy na przymiarkę. Jest dyspozycyjna, więc nie było problemu z dogadaniem daty spotkania. Przy przymiarce okazało się, że pokrowiec jest ciut za duży. Ania zaznaczyła miejsce szwu szpilkami i umówiłyśmy się na odbiór pokrowca. Ania, jako że byłam jej pierwszą klientka z zewnątrz, dokumentowała każde spotkanie fotografią. Przy odbiorze wypytywała, czy wszystko mi się podoba. Mój filcuch idealnie pasował! Jeszcze zdjęcie z gotowym pokrowcem i mogłam go zabrać do domu. Do tej pory Ania interesuje się czy pokrowiec się nie pruje i czy wszystko jest OK. Zaznacza, że jeżeli coś będzie nie tak to żeby jej zgłaszać a ona to poprawi. Myślę, ze mój filcuch będzie się jeszcze dłuuugo dobrze trzymał. Polecam!"





poniedziałek, 10 listopada 2014

Filcowe kapcie

Cześć!
W witrynie sklepu obuwniczego koło mojej pracy pojawiły się piękne kapcie. Miały filcową górę z różnymi stworkami na wierzchu, a podeszwę gumową. Po wejściu do sklepu okazało się, że kapcie sporo kosztują (ok. 200 zł za parę). Wpadłam na pomysł zrobienia mojej wersji filcowych kapci. W internecie znalazłam wykrój na wierzch i podeszwę kapcia. Po zszyciu całości okazało się, że jedna warstwa filcu na podeszwę to za mało, po dodaniu kolejnej warstwy nadal było jakoś tak twardo w stopy. Z pomocą przyszedł mąż, zaproponował włożenie między dwie warstwy filcu centymetrowej pianki poliuretanowej, której nam trochę zostało po remoncie. I tak mogę się cieszyć kapciami z super mięciutką podeszwą ;)
Pozdrawiam,
Ania







wtorek, 28 października 2014

Dawno, dawno temu...

Cześć!


Bardzo dawno nic nie umieszczałam, ale tęsknię za blogowaniem i dlatego zapraszam Was (o ile ktokolwiek tu zagląda ;) do obejrzenia moich ostatnich filcuchowych prac. To pokrowce, broszki i breloki z motywem sówki, bo szczerze mówiąc mam lekka obsesję na punkcie tego zwierzaka. Jedyny wyjątek to brelok z kotem, którego historia jest bardzo prozaiczna. Na pytanie do mojego męża, czy nie chciałby breloka z sową, on odpowiedział: Nie, ja chcę kota!

Pozdrawiam serdecznie!

 

 



 

poniedziałek, 24 lutego 2014

My cameo collection


Jakiś czas temu naszło mnie na robienie broszek z filcu. Wybrałam motyw kamei, bo uważam go za ponadczasowy. Nie małym wyzwaniem było wycięcie i przyszycie tak małych elementów. Jakoś się udało i teraz w zależności od humoru noszę różne broszki! Która wam przypadła do gustu? A może macie dla mnie jakieś małe wyzwanie na wykonanie czegoś z filcu?




poniedziałek, 3 lutego 2014

O loupežníku Rumcajsovi

Kiedy dowiedziałam się, że Sylwestra spędzimy na balu przebierańców w poszukiwaniu inspiracji przeszukiwałam internet. Porady zasięgnęłam również u swojej drugiej połówki. Mój mąż stwierdził, że chciałby przebrać się za Rumcajsa. Jest to jedna z moich ulubionych postaci z bajek, więc z entuzjazmem podeszłam do pomysłu. Nad naszymi strojami karnawałowymi pracowały w sumie 3 osoby. Na balu przyznano nam nagrodę dla najlepiej przebranej pary!

Strój Rumcajsa:
czapka (z grubego filcu) - ja
koszula (przeróbka) - ja
spodnie (szyte od podstaw) - siostra cioteczna
pasek - pożyczony od mamy

Strój Hanki:
bluzka - ciuchland
korale - pożyczone od mamy
spinka - ja
spódnica (szyta od podstaw) - siostra cioteczna
fartuszek (z serwety z ciuchlandu) - mama

PS. Mój maż zapuścił brodę na Sylwestra, dzięki czemu przebranie było jeszcze bardziej efektowne ;)





środa, 22 stycznia 2014

Hen party memories

Przedstawiam Wam album, który zrobiłam dla koleżanki jako pamiątka z wieczoru panieńskiego. Inspiracją okładki był prezent jaki Panna Młoda dostała na noc poślubną! Przyjęcie odbyło się w wynajętym na tę okoliczność domku. W czasie przyjęcia bawiłam się w fotografa. Wyszło sporo fajnych zdjęć, które później obrobiłam i wkleiłam do albumu.
W dniu przyjęcia z kilkoma dziewczynami i druhną przyjechałyśmy przed Panną Młodą, aby przystroić domek. Napis na ścianie, tabliczki, bukieciki i część lampionów zrobiłam sama.






 


 

sobota, 11 stycznia 2014

The White Dress

Cześć!

Wiem, wiem zaniedbałam to miejsce okrutnie, ale niestety nie mogę obiecać poprawy. Dużo się ostatnio w moim życiu pozmieniało i po prostu mam mało czasu na kreatywne tworzenie i umieszczanie tu zdjęć.

Chciałam wam pokazać jedną z najważniejszych kreacji w moim życiu - moją suknię ślubną. Szyła ją znajoma Pani Krawcowa na podstawie kilku zdjęć sukienek z firmy Nabla. Najbardziej z całej sukienki podobał mi się ..welon :) A mianowicie 2 welony! Długi miałam na sobie w kościele i w dniu sesji zdjęciowej. Krótki służył jako woalką na początki ceremonii ślubnej i na przyjęciu weselnym. Z całego serca mogę polecić takie rozwiązanie, jest to znakomita alternatywa dla trenu w sukience. Welony były obszyte ręcznie fragmentami koronki z góry sukienki, dzięki czemu bardzo pasowały do całości. Co do samej sukienki, miałam z nią kilka problemów. Bardzo schudłam w talii w ostatnim tygodniu przed weselem (stres, nauka pierwszego tańca) i na początku nie mogłam się przyzwyczaić, że suknia schodziła lekko w dół. Polecałabym jednak sukienkę wiązaną gorsetem, moja była zapinana na zamek i guziczki, co się nie sprawdziło w moim przypadku. Koronka w górnej części sukienki była niesamowicie piękna, ale równocześnie bardzo delikatna, pod koniec wesela zaczęła odstawać przy dekoldzie. Natomiast fragment koronki pod tasiemką z kokardką cały czas się podwijał i zahaczał o kryształki. Dolna część sukienki była bardzo zwiewna i pięknie wyglądała podczas tańca :) Jednak mimo lekkich niedogodności jestem bardzo zadowolona z mojej sukienki ślubnej!
Poza suknią i welonem najbardziej z mojej stylizacji podobał mi się mój bukiet ślubny. Kiedy przyszłam do domu po fryzjerze i makijażystce i zobaczyłam bukiet, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Był dokładnie taki jak sobie wymarzyłam, pudrowe kolory, piękne wykonanie i listki starca, które dodawały całości niesamowity klimat. Fryzura bardzo szybko mi się rozpadła, a makijaż szybko spłyną z mojej buzi. Jednak nie jest to do końca spowodowane złą fryzjerką czy makijażystką, ja po prostu nie schodziłam z parkietu i bardzo dużo się pociłam :) Było to spowodowane intensywną zabawą oraz tym, że niestety na dwa dni przed weselem dostałam gorączki i na weselu byłam chora (pod koniec wesela pierwszy raz w życiu praktycznie zupełnie straciłam głos). Jednak nie popsuło mi to zabawy. Moje wesele zapamiętam jako jedną z najlepszych imprez w moim życiu!
 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ceremonia ślubna była wyjątkowa. Zawsze marzyłam o tym, żeby to mój tata odprowadził mnie do ołtarza. W końcu stanęło na tym, że mój tata odprowadził mnie do połowy kościoła, odsłonił mi woalkę, następnie mój mąż mnie przeją i już razem podeszliśmy do ołtarza. Wyszło pięknie!

 

 

 

 

 

Jak już wcześniej pisałam, byłam bardzo zadowolona z bukietu wykonanego przez Paulinę z Dwa Kwiaty. Bukiet bierze udział w sondzie na najpiękniejszy bukiet 2014 r. Pomóżcie wygrać!





Klamka zapadła! Jesteśmy mężem i żoną :)

 

Katę menu weselnego oraz winietki robiłam z mamą kilka dni przed weselem. Wyszło całkiem fajnie!


Na pierwszy taniec wybraliśmy walca angielskiego do utworu D & C feat. Bodane - Unchained Melody. Chodziliśmy na wakacyjny kurs tańca, a na tydzień przed weselem braliśmy kilka indywidualnych lekcji. Powiem tylko, że dostaliśmy gromkie brawa ;)






KONIEC!

Autorem zdjęć jest Pan Krzysztof Rudzki.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie organizacji wesela nie krępujcie się pisać, postaram się pomóc. Sprzedaję sukienkę oraz welony (istnieje możliwość przymierzenia w Lublinie), zainteresowane osoby proszę o kontakt na: panikrawcowa@gmail.com.

Pozdrawiam,
Anna.