czwartek, 26 kwietnia 2012

Białe na czarnym / White on black

W szafie babci znalazłam kolejną tkaninę, tym razem cienką, ładnie opływającą sylwetkę, idealną na wiosnę i lato. Wybrałam mój ulubiony krój spódnicy z koła, materiału było sporo i Pani Krawcowa uszyła mi jeszcze bluzkę, którą wkrótce pokaże wam w stylizacji. Kołnierzyk należał do mojej babci i jak go znalazłam miał strasznie poszarpany brzeg przy szyi, doszycie białej matowej lamówki załatwiło sprawę. Skarpetki pochodzą z nowej kolekcji Marilyn i są przeurocze, ale mam wrażanie, że strasznie skracają i tak moje nie za długie nogi. Jestem ciekawa co Wy sądzicie o noszeniu skarpetek do butów na obcasie i spódniczki?


My granny's closet hides many treasures. I found there some fabric for this tailor-made skirt and I've chosen my favorite pattern - circle skirt. Fabric is thick and it flows beautifully on a body, it's perfect for spring and summer! The collar used to belong to my other granny and when I found it, it was jagged on the neck edge, my mom has added white lace and now I have beautiful vintage collar. I love those socks, but I’m wondering if they don't make my legs look shorter. I'm curious what do you think about wearing socks with heels and skirts or dresses?






kołnierzyk: po babci, sweterek: Marks & Spencer/ lumpeks, spódnica: Pani Krawcowa, skarpetki: Marilyn, buty: Wojas, torebka: po mamie

collar, handbag: vintage, sweater: Marks & Spencer/ thrift shop, skirt: tailor-made, socks: Marilyn, shoes: Wojas

W następnym poście!

Next time!


poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Panno Anno!

W końcu zrobiło się słonecznie i miałam ochotę wystroić się i pojechać w piękne miejsce. Płaszczyk kupiłam kilka lak temu w H&M i od razu go polubiłam. Z przodu niby zwyczajny, z tyłu ma piękne plisowanie od pasa w dół. Płaszczyk bardzo ładnie pierze się w pralce w 40 stopniach, co jest jego ogromną zaletą (wszystkie jasne rzeczy bardzo szybko brudzę). Sukienka od Pani Krawcowej jest dość obcisła, ale czuję się w niej swobodnie. Pomysł na sukienkę powstał bardzo przypadkowo, plisowane rękawki podpatrzyłam w bluzce z Reserved , a kształt dekoltu znalazłam w Burdzie. Sukienka ma zaszewki przez cala długość aż do linii biustu, dzięki czemu ładnie wyszczupla sylwetkę. Buciki udało mi się zdobyć niedawno na swapie, natomiast torebka też ma już kilka lat i pochodzi z CCC.








sukienka: Pani Krawcowa, płaszcz: H&M, buty: Atmosphere/swap party, torebka: CCC

W następnym poście!



czwartek, 19 kwietnia 2012

Jeans. Towar luksusowy.

Trudno mi sobie teraz wyobrazić, że w młodości moich rodziców jeansy były towarem deficytowym i luksusowym, dostępnym tylko dla wybranych w Pewexach za dolary. Musicie sobie wyobrazić jaka moja mama była szczęśliwa, kiedy mojej barci udało się zdobyć jeans i uszyć jej spodnie. Pozostało go trochę w szafie babci i Pani Krawcowa uszyła mi z niego spódnice z koła i spodenki. Jeans ma piękny kolor lekko wpadający w ultramarynę i jest dość gruby.
Sweterek w paski kupiłam w lumpeksie w tamtym sezonie, ale rzadko w nim chodziłam, bo nie przepadam za dekoltem w serek. Ostatnio zaczęłam go nosić tył na przód, sprawdza się idealnie.
Torebkę listonoszkę nosiła moja mama w swojej młodości (lata 70te), później dziadzio chodził z nią na grzyby. Jak trafiła w moje ręce była zupełnie popruta, jedna wizyta u szewca uczyniła z niej prawdziwe cudeńko i od tej pory się z nią nie rozstaje.






sweter: lumpeks, spódnica: Pani Krawcowa, kurtka/pasek: Stradivarius, torebka: vintage/po mamie, baletki: Prima Moda


W następnym poście!



poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Szkocja z dawnych lat


Stylizacja może wydawać się zimowa, jednak do skórzanej kurtki i cieńszych rajstop nadaje się świetnie na wczesną wiosnę. W roli głównej wełniana spódnica w szkocką kratę uszyta przez Panią Krawcową. Materiał na spódnice znalazłam w szafie Babci, później długo leżał w mojej szafie, bo miałam na niego tyle pomysłów, że nie mogłam się zdecydować na jedną rzecz. Krój z ukosa jest bardzo wygodny i idealnie sprawdza się przy mojej figurze.


sweter: lumpeks, spódnica: Pani Krawcowa, buty: Topshop, spinka do włosów: DIY, zegarek: vintage/ po Dziadku, łańcuszek: Mamy


W następnym poście!



sobota, 14 kwietnia 2012

Od początku


Z opowieści bliskich wynika, że już od maleńkości lubiłam się stroić i wybrzydzałam w kwestiach ubioru. Moje dzieciństwo przypadło na lata, kiedy w sklepach były jedynie puste półki.  Mama z braku innych możliwości i aby mi dogodzić, sama wymyślała i szyła mi ubrania.  Jednym z bardziej udanych projektów mamy był strój kąpielowy, w którym budziłam zachwyt w nadmorskich kurortach.


Jako nastolatka coraz mniej uosabiałam bycie modną z rzeczami uszytymi przez mamą. Wolałam moje neonowe zielone szorty i czerwony lakierowany plecak. Mamę wykorzystywałam tylko do skracania ogrodniczek z długich na krótkie, a potem jeszcze krótsze.
W gimnazjum podobało mi się wszystko co pochodziło ze sklepów przy głównej ulicy w moim rodzinnym mieście, szczególnie ubrania z metką Americanos albo Big Star.
Liceum mogę śmiało nazwać różowo – niebieskim okresem w moim życiu. Praktycznie wszystkie ubrania miałam w tych kolorach, oczywiście torebki i buty też. Przy przygotowaniach do studniówki przypomniałam sobie o szyciu na miarę, kupiłam kawałek materiału, naszkicowałam coś na kształt sukienki  i zaniosłam do krawcowej. Niestety efekt końcowy był nieszczególny, ponieważ sukienka mało co przykrywała, szczególnie w górnych partiach ciała.


Kilka lat temu koleżanka z pracy zaprowadziła mnie do sklepu z tkaninami. Pomogła mi wybrać materiał na sukienkę i dała mi numer do Pani Krawcowej. Przeglądanie tkanin i wyobrażanie sobie co może z nich powstać wciągnęło mnie na dobre. W szyciu na miarę najbardziej podoba mi się to, że mogę w pełni odpowiadać za kształt  tego co noszę, sama wybieram krój i materiał.  Po za tym w rzeczach od Pani Krawcowej czuję się wyjątkowa i dostaję wiele komplementów.
Równocześnie z fascynacją krawiectwem pojawiła się u mnie fascynacja dawnymi czasami, zaczęłam oglądać czarno-białe fotografie babci, zaglądać do jej szafy, chodzić po lumpeksach i szukać strojów w stylu lat 50tych i 60tych.
Niedługo sama zacznę szyć, a tymczasem chciałam pokazać ile przyjemności dają mi rzeczy uszyte przez Panią Krawcowa oraz ile radości niesie dawanie ‘drugiej szansy’ rzeczom i ubraniom.